Pan Tomek zatrudniony jest w Grudziądzu w Szpitalu Specjalistycznym im. dr Władysława Biegańskiego w Grudziądzu. Pracuje z załogą karetki pogotowia już od kilku lat.
Z tym co spotyka się codziennie powinno dać nam wszystkim do myślenia.
Podczas jego codziennej pracy 7 na 10 wyjazdów jest do osób starszych, którzy przeważnie są zaniedbani i porzuceni.
„Zazwyczaj przyjeżdżamy w nagłych sytuacjach. Do naszej nie możesz się przygotować jak do wizyty pracownika opieki społecznej czy kuratora. Obserwujemy na co dzień, jak naprawdę żyją ludzie. Co jest w zlewie na stole czy w kuchni.”
Przecież nie ma w tym nic dziwnego, wiadome jest to, że karetkę z reguły wzywa się nagle i nie jesteśmy w stanie sprzątnąć wtedy ubrań czy naczyń…
Zdarzają się wizyty, które ukazują ludzką naturę z najgorszej strony…
Dlatego ratownik na pewno zapamięta pewne mieszkanie na długo… Kiedy przybyli na miejsce na wersalce leżała zaniedbana starsza pani. To jej córka wezwała karetkę.
Pan Tomek od razu zapytał dlaczego kobieta jest w takim stanie.
„Co, ja mam ją umyć?” – usłyszał od córki starszej kobiety…
„No k…a mać, a kto?” – ratownik niestety nie mógł wytrzymać…
„Kiedy matka, za gówniarza, panią podcierała to było OK? Teraz to pani właśnie musi się mamie odpłacić tym samym!” – zakończył.
Ekipa ratowników zabrała chorą kobietę do szpitala, jednak to co zobaczyli i usłyszeli właśnie na miejscu przeszło ich oczekiwania.
Ale to nie wszystko!
Załoga dostała następne wezwanie, starsza kobieta ok. 80 lat, dostała duszności. Prowadzenie karetki jest czasem utrudnione ponieważ trzeba sobie radzić np. z zaniedbanym podwórkiem. Po karetkę akurat zadzwonił syn a mieszkanie w którym zastaliśmy starszą kobietę zostawiało wiele do życzenia…
„Jak nie zastalibyśmy sąsiadki, to trzeba by było wzywać policję. Syn powiedział, że nie miał czasu zajmować się swoją matką.” – powiedział ratownik
„Starsza kobieta, jeszcze go broniła. Pod koniec powiedziała: „Syn się mną opiekuje. On jest w porządku. On się mną zawsze zajmuje”. Matki często kryją swoje własne dzieci, dlatego, że boją się konsekwencji i wstydzą tego, co my powiemy.”
Nie możemy sobie wyobrazić jakie uczucia kotłują ratownikami w takich sytuacjach.
„Jest wiele osób, które notorycznie wzywają karetkę pogotowia.
Już nawet jesteśmy świadomi, do kogo czasem jedziemy i czego mamy się spodziewać. Zazwyczaj są toludzie, którzy mają rodzinę bardzo daleko od siebie i żyją samotnie. Z reguły jak przyjeżdżamy jest to dla nich ogromną atrakcją. Że w końcu ktoś zapyta, jak się czują.”
Pan Tomek powiedział, że nawet 70% wezwań karetek jest do osób starszych, którymi się nikt nie opiekuje…
To przerażające, że takie sytuacje mają miejsce…